0
borkowicz 1 marca 2014 15:18
Image
Image

Dojeżdżamy do Delf. Ograniczę się tym razem do opisu tego miejsca, w wielu miejscach można je znaleźć, skupię się na swoich wrażeniach. Z pewnością warto zagłębić się w mityczne historie o klątwach ciążących na rodzie Labdakidów - to dodaje smaczku podczas zwiedzania. Poza tym jest to kolejne miejsce, które poza ruinami, które świadczą o ogromnym bogactwie tego miejsca, kolejnym ciekawym muzeum oraz robiących wrażenie rozwiązaniach architektonicznych, zachwyca umiejscowieniem. Bardzo warto!

Image
Image
Image

Pępek świata

Image

Drugi był Klasztor Osios Loukas (Osios - Święty), nie chodzi tu o Ewangelistę, tylko o samego założyciela tego miejsca. Mnisi poza modlitwami pracowali na rozległych polach, w których rosły drzewa oliwne i migdałowe.

Image
Image

Zagadka - kto stracił twarz? :D
Image

To niestety wszystkie zdjęcia, dlaczego?

W TEBACH NIC NIE MA
Tzn jest muzeum, które oczywiście było czynne tylko do godziny 14, ale co dziwniejsze mieszkańcy nie są zupełnie świadomi wagi tego miejsca. Rozumiem, że ze starożytnych Teb nie zostało prawie nic, ale coś się powinno wiedzieć.

Klasztor Dafni - również zamknięty. Jest w dość zaawansowanym remoncie i czynny tylko dwa dni w tygodniu (niestety nie zapisałem jakie, pewnie można znaleźć w internecie).

Plany były dość odważne, ale jako że właściwie dwa miejsca wypadły nam z planów, a jechało się bardzo dobrze, to wróciliśmy dość wcześnie i udaliśmy się z winkiem na ławeczkę, gdzie obserwowaliśmy Greka, który szkolił swoje psy. Trening polegał na tym, że pan pokazywał psu, w który róg skweru ma biec, z tymże od każdego rogu dalsza trasa była inna, w zależności w którym startował, później dotykał nosem innym rogów. Po jakiejś godzinnej obserwacji znaliśmy każdą z tras ;)

Teraz przy okazji porady samochodowe:
Na Sounion w ogóle nie jechałem autostradą. Na pewno był to dobry wybór. Trasy w obie strony były piękne (choć ta "do" bardziej). Wracając spotkałem na drodze "miśków z suszarkami", ale jechałem zgodnie z ograniczeniem prędkości (mimo, że droga zachęcała na więcej).
Delfy-Teby: "do" autostradą - świetna widokowo i nawierzchniowo - koszt około 5-6 euro. Powrót innymi drogami równie ciekawy.
Peloponez (o którym zaraz): "do" autostradą (uwaga: trudno zauważyć Kanał Koryncki, miejsce gdzie można go na spokojnie zobaczyć znajduje się myślę w promieniu kilometra na północ od miejsca, gdzie autostrada przekracza Kanał), powrót drogą przyautostradową - w ciągu dnia musi być pięknie, ale w nocy, przy lejącym deszczu było przerażająco :P

A o wyprawie na Peloponez jeszcze dziś późniejszym wieczorem (mam nadzieję).Minęły prawie dwa lata, a ja postanowiłem dokończyć moją relację. Oczywiście pamięć już nie ta, więc będzie skromnie, ale postaram się wyszperać cośniecoś.

No to jadziem...
Z Aten piękną autostradką super się jechało, chociaż trochę trudno z drogi zauważyć Kanał Koryncki.

Image

Pierwszy przystanek to starożytny Korynt i szczerze powiedziawszy po wcześniejszych atrakcjach bez szału.

Dużo ciekawsze okazało się to co widać w tle jednej z pozostałości Starożytnego Koryntu...

Image

Akrokorynt! Fortyfikacja na ogromnie stromej górze - samochodzikiem z małym silnikiem ciężko było podjechać. Miejsce robiło ogromne wrażenie, tak samo jak roztaczający się stamtąd widok.

Image
Image
Image
Image

Następne na naszej trasie były Mykeny. Słynna lwia brama i robiąca ogromne wrażenie precyzja złożenia kamiennych bloków.

Image
Image

Potem teatr w Epidauros, gdzie autentycznie z górnych rzędów słychać nawet szept i to nieteatralny ;)
Nam się trafiła fajna atrakcja, bo akurat była jakaś wycieczka (mimo, że nie sezon i na początku byliśmy tam sami), w które była bardzo ładnie śpiewająca dziewczyna, więc mieliśmy mini koncert w antycznym teatrze.

Image

A potem jeszcze zaskoczyła nas tęcza!

Image

Potem dalej do Napflio, po drodze kradzież cytryn...

Image

kradliśmy też pomarańcze, pachniały nieziemsko, były trochę kwaśne, ale pyszne (pamiętam! 2 lata minęły!)

W Nafplio trafiliśmy do lodziarni, gdzie obsłużyła nas bardzo sympatyczna pani z Białorusi, która mówiła troszkę po polsku.
W ogóle piękne i bogate miasto. Marmurowe chodniki, a nadbrzeże usłane Palmami.

Image
Image

Nad miastem widać zamek, niestety byliśmy za późno, żeby go zwiedzić.

Image

A kawałeczek od brzegu na małej wysepce mini-twierdza ;)

Image

Ale pogoda zaczęła się psuć...
Image

Zaczęło przeraźliwie wiać,

Image

aż w końcu rozpętała się niezła burza.

Image

Powrót był niesłychanie męczący. Jechałem wąziutką drogą, która prowadziła nad samym nadbrzeżem. Barierki liche, wiało i lało niemiłosiernie, a wycieraczki działały miernie. I jeszcze ci szalejący w tych warunkach drogowych Grecy. Na rozluźnienie przy kanale korynckim zatrzymaliśmy się na souvlaki

Image

i przyglądaliśmy się przepływającemu przez kanał koryncki statkowi...

Image

I to tyle, cieszę się, że udało mi się dokończyć tę relację. Jeśliby kiedykolwiek pojawiły się jakieś pytania w tym temacie, postaram się na nie odpowiedzieć. Serdecznie Pozdrawiam wszystkich forumowiczów, dzięki Waszym radom odbyłem tę i inne wspaniałe podróże w swoim życiu. Do następnego!

Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

piniup 1 marca 2014 17:11 Odpowiedz
Czekam ze zniecierpliwieniem na ciąg dalszy bo my (ja, żona i 1,5 córa) wylądujemy na tydzień w najbliższą środę (tez promo Lotu i Airbnb), a jeszcze nie było czasu planować pobytu, więc z pewnością częściowo będziemy się wzorować na Waszych doświadczeniach :)
bruce09lili 1 marca 2014 17:26 Odpowiedz
Również czekam z wielką ciekawością na ciąg dalszy, bo wybieramy się z żoną we wrześniu :)
radidam 1 marca 2014 22:57 Odpowiedz
Super relacja :) Czekam na kolejne części. Ateny cel na 2015 rok. ;)
mareckipl 1 marca 2014 22:59 Odpowiedz
Jak jest wśród Greków z angielskim? Można się dogadać?
virtus 2 marca 2014 20:05 Odpowiedz
Hehe, citybreak po polsku także pozdrawia - to chyba był nasz wpis ;) Też skorzystaliśmy z okazji LOTu.Jest faktycznie bardzo ciepło w lutym, ale tylko w dzień, w nocy temperatura była dość zimowa. My kupiliśmy bilet 3 dniowy na komunikację, bo sporo podróżowaliśmy po mieście + jezioro Vouligameni (SUPER - polecam! Popływać w lutym w jeziorze - bezcenne. Do tego przemiła obsługa + Wi-Fi).Nocleg w Doriann Inn - całkiem przyjemny hotel, z fajnym tarasem.
becool 2 marca 2014 20:17 Odpowiedz
bardzo fajna, zachęcająca relacja :)
dd89 2 marca 2014 20:51 Odpowiedz
Z tej samej promocji lecimy na majówkę (przebukowane z kwietnia w związku ze zmianami godzin lotów). Czekamy na dalszą część relacji. :-)
32m9n83f26zp 3 marca 2014 18:13 Odpowiedz
Swietna relacja.Rowniez skorzystalismy z promocji lotu i lecimy 10.03-19.03.Jednak ze wzgledu na corke (11 miesiecy) zrezygnowalismy z Aten jako nocleg, wypozyczamy auto w athens-carrental.com i prosto z lotniska jedziemy do hotelu w Tolo.
arya15 23 kwietnia 2014 21:31 Odpowiedz
Ja w Atenach spędziłam ubiegłoroczne (śnieżne u nas) Święta Wielkanocne. Byłam tam tydzień i wcale nie uważam, żeby było to za długo. Było pieknie, cieplutko i pachniały kwitnace drzewka pomarańczowe. W tym roku juz nie dam rady :D , ale w przyszłym również spędzę tam Wielkanoc.
janeczek 9 czerwca 2014 07:25 Odpowiedz
Ciekawa relacja. Czekam na relację z Peloponezu
kondziks 17 października 2014 22:34 Odpowiedz
Bardzo mi się przyda ta relacja, dzięki ! Dasz radę ją dokończyć? Byłoby super :)
mikeangelo23 13 stycznia 2016 09:47 Odpowiedz
Świetna relacja, lecę do Grecji w przyszłym miesiącu i z pewnością skorzystam z Twoich rad :)